Nie da się przygotować na moment, w którym ciąża kończy się szybciej, niż powinna. Trudno też opisać, co czuje mama, gdy tętno dziecka słabnie, a lekarze walczą o każdą chwilę. Ale można mówić o cudzie, który wydarza się później — gdy maleńka dłoń zaciska się na palcu rodzica, a ktoś z zespołu medycznego wypowiada te najbardziej wyczekiwane słowa: „Możecie iść do domu”.
Dla wielu rodzin to moment ogromnej ulgi, ale nie kończy on wcześniaczej drogi. To dopiero początek długiej pracy — częstych kontroli, wizyt u specjalistów, fizjoterapii i czujnego obserwowania postępów. Wiele wcześniaków miesiącami, a nawet latami potrzebuje wsparcia, aby w pełni wygrać drogę do zdrowia.
Dzień Wcześniaka w Szpitalu św. Zofii
W Szpitalu św. Zofii z okazji Dnia Wcześniaka po raz kolejny spotkaliśmy się z Żelaznymi Wcześniakami i ch rodzicami. Na wydarzenie przyszły zarówno dzieci uczestniczące w obchodach po raz pierwszy — w tym tegoroczne trojaczki Maja, Gaja i Zoja, bliźniaki Zosia i Adam oraz Nela i Jan — jak i te, które wracają na Żelazną od lat, m.in. Ania, Asia, Nikodem i Zosia, która jako skrajny wcześniak od początku musiała mierzyć się z wieloma wyzwaniami zdrowotnymi. Choć wciąż wymaga wsparcia specjalistów, dziś idzie jak burza i każdego dnia udowadnia, jak ogromną ma w sobie siłę.
Zamiast szpitalnej ciszy przerywanej piknięciami inkubatorów — tak dobrze znanych rodzicom i personelowi Oddziału Neonatologii io Intensywnej Terapii Noworodka - pojawił się gwar rozmów, czułe powitania i śmiech dzieci. Ciekawe świata, dumne ze swoich małych–wielkich zwycięstw — niosły w sobie siłę, której nauczyły się od pierwszego dnia życia.
Wśród dzieci pojawiła się również Zuzia — dziewczynka, która przyszła na świat w 29. tygodniu ciąży, ważąc 980 gramów i mierząc 32 centymetry. Jej początki były trudne i pełne niepewności, ale dzięki opiece naszego zespołu i ogromnej wytrwałości rodziców, dziś z ciekawością patrzy na świat. Zuzia spędziła na oddziale 45 dni, a jej mama wspomina:
– Tyle razy baliśmy się o jutro. Pojawiły się poważne komplikacje, a moment, w którym wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną, był dla nas najtrudniejszy… Na szczęście dziś to zdrowa, pogodna dziewczynka, która z każdym dniem pokazuje nam, jak wielką ma w sobie siłę. – mówi pani Marlena.
Przyjechał również Nikoś — wcześniak z 35. tygodnia ciąży, którego mamę z Przasnysza przywiozła na Żelazną karetka, gdy lekarze zauważyli zanikające tętno płodu. Poznaliśmy również urodzonego w 34 tygodniu ciąży Kazika.
– Urodził się maleńki, ważył zaledwie 1630 gramów, nie mógł samodzielnie jeść i oddychać. To trudne chwile dla rodzica — można tylko przyjeżdżać, kangurować, wspierać, ale reszta jest w rękach lekarzy – opowiada pani Karolina.
Powrót na Żelazną
Dla wielu rodziców powrót na Żelazną, nawet po wielu latach, budzi skrajne emocje — wracają bolesne wspomnienia, ale też ogromna wdzięczność, że dziś mogą przyjść tu już jako rodzina, a nie pacjenci. Tak było również w przypadku mamy dziesięcioletnich dziś bliźniaków:
– Kiedy tu wracam, wszystko znów staje przed oczami — ten lęk, niepewność… i ta ulga, że ktoś wtedy uratował moje dzieci – wspomina.
Te spotkania są równie ważne dla Zespołu medycznego.
– Spotkanie z Żelaznymi Wcześniakami to dla nas ogromna radość. W naszej pracy nie brakuje niepokoju o najmniejsze dzieci, a bywają dni, które rzeczywiście dodają kilka siwych włosów. Dlatego tak ważne jest dla nas to, że możemy zobaczyć się z rodzicami i dziećmi, którym towarzyszyliśmy od pierwszych chwil ich życia – mówi lek. Michalina Anwajler, Zastępca Ordynatora Oddziału Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka
Najmniejsi pacjenci Żelaznej — dane 2025
Centrum Medyczne „Żelazna” to ośrodek z III stopniem referencyjności, przygotowany do opieki nad najbardziej wymagającymi noworodkami. W okresie styczeń–październik 2025 roku w Szpitalu św. Zofii urodziło się 238 wcześniaków — 114 chłopców i 124 dziewczynki. Aż 40 z nich ważyło przy narodzinach mniej niż 1500 gramów, a 16 przyszło na świat z masą poniżej 1000 gramów. Najmniejsze dzieci urodzone w tym czasie ważyły odpowiednio 400 g i 670 g.
Za tymi liczbami stoją setki godzin pracy, ogromne emocje i jeszcze większa determinacja rodzin oraz zespołu medycznego — ludzi, którzy każdego dnia walczą o to, by najmniejsze serca mogły bić dalej.






























